Wszystkie drogi prowadzą do Leśnej Góry / Rozmowa z Aleksandrą Hamkało

Jest w ciąży, ale zamierza być jak najdłużej aktywna zawodowo. Intensywnie pracuje na planie „Na dobre i na złe” (gra Julię Burską, w którą przed laty wcielała się Sara Müldner), a niedługo czeka ją premiera filmu „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach” (w kinach od 26 lutego).


Odczuwasz presję w związku z tym, że Julię Burską, w którą wcielasz się w „Na dobre i na złe”, przed laty grała inna aktorka? 

Nie nazwałabym tego presją, to za dużo powiedziane, ale na pewno mam do czynienia z inną okolicznością. Mówimy o specyficznym, rzadko występującym zjawisku przejmowania po kimś roli, w pewnym sensie wchodzenia w czyjąś skórę. Traktuję to jako kolejne zadanie aktorskie, przy czym nie zamierzam powielać cech tej postaci sprzed lat. 

Czyli w pewnym sensie Julia to nowa postać?


Tak do tego podchodzę, naśladowanie by się nie sprawdziło. Fajnie, że ta postać ma tło, przeszłość, dzięki temu posiada solidniejsze fundamenty, na których mogę budować jej osobowość. Przed laty oglądałam „Na dobre i na złe”, znam Julkę, wiem o co chodzi w tym wątku. Korzystałam z tej wiedzy, ale to tyle. 

Jaką osobą jest teraz Julia?

Nie do końca wiadomo, czego się po niej spodziewać; to zagadkowa postać. Bez wątpienia jest zdeterminowana w sprawach zawodowych, praca wyraźnie gra pierwsze skrzypce w jej życiu. Świadczy o tym choćby decyzja, którą podejmie w jednym z pierwszych odcinków. Mimo że do Polski przyjechała tylko na jakiś czas, z dnia na dzień przyjmie ofertę pracy w Leśnej Górze. Julka potrafi zaryzykować, jest dość bezczelna, bezkompromisowa, ale nie chamska. Na pierwszym miejscu stawia szczerość i dobro pacjentów. 

Widzowie mogą liczyć na brak skrupułów scenarzystów; od początku fundują mojej bohaterce różne skrajne przeżycia. 

Jaki zgotowali jej los?

Julka przyjechała do Polski, ponieważ skontaktował się z nią krewny. Nie wiedziała, z kim ma do czynienia, ale ciekawość przywiodła ją do ojczyzny. Na miejscu okazało się, że chodzi o jej ojca (Sławomir Orzechowski – przyp. aut.). Nie adopcyjnego, ani tego, który ją wychował, lecz biologicznego. 

Kim jest jej ojciec? 

Muzykiem rockowym po przejściach. To typ człowieka, który, gdy lekarz zabroni mu palić papierosy, będzie to robił nadal w imię wolności osobistej. Nie zrezygnuje z przyjemności, dlatego że jakiś konował mu tak kazał! Spotkanie z biologicznym ojcem sprawi, że Julia będzie musiała spojrzeć na siebie z innej perspektywy. Do jej poukładanego świata zostanie wprowadzony ferment. Emocje zmuszą ją do przedefiniowania siebie, dużo się zmieni.

Nieoczekiwanie największym wsparciem dla mojej bohaterki okaże się Latoszek (Bartosz Opania – przyp. aut.). Ich relacja będzie się opierała na zasadzie: kto się lubi, ten się czubi. To ciekawa znajomość, pójdą nawet razem do klubu go-go! Nasi bohaterowie nie za dużo rozmawiają, ale widać, że jest między nimi nić porozumienia, że się lubią.

Co czeka twoją bohaterkę oprócz spotkania z ojcem? 

Właśnie kręcimy sceny z odcinka, w którym dowie się, że zostanie mamą. W szpitalu nieoczekiwanie pojawi się ojciec jej dziecka (w tej roli Piotr Głowacki – przyp. aut.); okaże się, że wszystkie drogi prowadzą do Leśnej Góry. Nie wiem, jak w perspektywie czasu Julia zareaguje na tę informację, jak się do niej odniesie i co postanowi. Podejrzewam, że jestem zainteresowana tym, co wydarzy się w kolejnych odcinkach, tak samo jak fani serialu. Nie mogę doczekać się kolejnych scenariuszy!

Cieszę się, że ten wątek powstał i to w takiej konfiguracji, że gram z Piotrkiem Głowackim. Ostatnio byliśmy kuzynami w filmie „Disco Polo”, ale to historia z zupełnie innej planety. 

Może Julia nakłoni rodziców, żeby wrócili do Polski?

Nie mam numerów telefonu do Małgosi Foremniak (grała w serialu Zosię Burską – przyp. aut.) i Artura Żmijewskiego (grał w serialu Jakuba Burskiego – przyp. aut.) (śmiech). Podejrzewam, że wszyscy - i twórcy „Na dobre i na złe”, i widzowie - chcieliby, żeby po latach ich bohaterowie wrócili. Byłoby interesująco, nawet gdyby pojawili się przynajmniej na chwilę, gościnnie, na przykład na chrzcie dziecka Julki. 

26 lutego do kin w całej Polsce trafi film „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach” z twoim udziałem. Czego można się po nim spodziewać?
 

To wielowątkowa komedia obyczajowa, której konstrukcja dramaturgiczna opiera się na kilkunastu wyrazistych bohaterach. Ich losy się ze sobą przeplatają, a każdy widz będzie mógł utożsamić się z jednym z nich. Lubię takie filmy - gdy je oglądam, czekam na rozwiązanie poszczególnych części fabuły, domyślając się, że w pewnym momencie historie, na pozór obcych sobie bohaterów, zaczną się ze sobą łączyć i przecinać. 

W jakiej roli zobaczą cię widzowie?

Moja bohaterka Zosia jest beztroską i niewinną przedszkolanką. Bardzo kocha swojego chłopaka Filipa (Paweł Domagała – przyp. aut.), z którym tworzy dość osobliwą, trochę oderwaną od rzeczywistości parę. Gdy dowie się, że jest w ciąży, stanie w obliczu zmian. Nie za bardzo będzie mogła liczyć na nieodpowiedzialnego partnera, przeżyje wiele perturbacji. Niby to komedia, a mieliśmy z Pawłem do zagrania dużo dramatycznych scen; można powiedzieć, że to słodko-gorzka historia. Każdy wątek w „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach” jest inny – jedne traktują o poważnych problemach, inne są lżejsze gatunkowo. 

Wygląda na to, że scenarzyści się na ciebie uwzięli – ostatnio grasz wyłącznie kobiety w ciąży! 

Temat ciąży nie opuszcza mnie od wielu miesięcy. W zeszłym roku grałam w dwóch etiudach. W „Konstruktorze”, filmie dyplomowym Piotra Dylewskiego na kierunku reżyserii Wydziału Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, wcielam się w robota, który staje się na tyle świadomy, że chce mieć dziecko. Z kolei w „Toaście” Filipa Hilleslanda, gdzie tworzę parę z Mikołajem Roznerskim, poruszany jest problem bezpłodności. Potem przyszła rola w „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach”. W końcu dotarły do mnie te sugestie. Losie, okej, zrozumiałam, o co ci chodzi? (śmiech) W „Na dobre i na złe” wątek macierzyństwa bohaterki, którą gram, powstał ze względu na moje życie prywatne. Producenci chcieli, żebym grała jak najdłużej, a nie zniknęła z serialu na kilka miesięcy zaraz po tym, gdy się w nim pojawiłam.

Zamierzasz odpocząć po urodzeniu dziecka, czy chcesz jak najszybciej wrócić do pracy?

Na planie „Na dobre i na złe” będę pracowała do połowy marca. Chcę być jak najdłużej aktywna, cały czas mnie nosi, w ciąży nic się pod tym względem nie zmieniło. Być może widzowie zatęsknią trochę za moją bohaterką, ale chyba nie zdążą o niej całkowicie zapomnieć. Wstępny plan jest taki, że trzy miesiące po porodzie wracam na plan serialu. Mam nadzieję, że los, który najpierw skierował na mnie swój wszechwiedzący palec w sprawie bycia mamą, pomoże mi później pogodzić wszystkie nowe obowiązki (śmiech). 

Rozmawiał: Kuba Zajkowski



http://nadobre.tvp.pl/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz